Wczoraj na mieleckich błoniach gościliśmy Cyrk Safari. Mimo ulewnego deszczu, środka tygodnia i zimowej aury namiot cyrkowy mielczanie wypełnili po brzegi.
Spektakl trwał grubo ponad 2 godziny, a mimo to dzieci nie wykazywały znudzenia i zniecierpliwienia. Pokazy akrobacji, żonglerki i wielu innych sztuk cyrkowych wywoływały dreszczyk emocji nie tylko u dzieci. Na koniec spiker rozwiał ostatnie nadzieje i zaprosił wszystkich na spektakl z udziałem zwierząt do Sędziszowa.
Publiczność nie kryła zawodu, jak mówili, nazwa cyrku zapowiada udział dzikich zwierząt. Jak dowiedzieliśmy się nieoficjalnie, w Mielcu, na terenach miejskich, przyjeżdżające cyrki nie mogą pokazywać dzikich zwierząt. Oficjalnie rozporządzenia takiego nie ma, ale taki jest przyjęty zwyczaj w Mielcu.
Podobnie jest w niektórych miastach.