Łatwo liczyć oszczędności na prądzie związane z wyłączaniem latarni ulicznych, ciężej jednak wziąć odpowiedzialność gdy na nieoświetlonej ulicy ktoś zostanie potrącony na przejściu – winnych wtedy nigdy nie ma (poza kierowcą oczywiście). Rozsądnie działając w tym kierunku można jednak wyłączyć co drugą latarnię lub gasić uliczne oświetlenie w rozsądnych porach.
Takiego rozsądku zabrakło jednak na wielu naszych ulicach – doskonałym przykładem może być tu Aleja Kwiatkowskiego, gdzie o godzinie 20:30 zapada zmrok. Ludzie jadą do pracy i z pracy, a nasze dzieci, matki i żony chodzą tam pieszo – po ciemku.
Problem być może wynika z faktu iż brak nam skali porównawczej. Oszczędności liczy się w sposób prosty, jednak strat czysto nawet finansowych poniesionych przez społeczeństwo w którym ginie człowiek – nie wycenia nikt. A wychowanie dziecka kosztuje, tak samo jak jego edukacja, wyszkolenie do pracy… A choćby nawet nie kosztowało to czy nie warto wziąć pod uwagę że taka oszczędność to zagrożenie dla ludzkiego bezpieczeństwa?
Poniżej publikujemy nagranie wykonane wczoraj o godzinie 20:30. Miejmy nadzieję, że da ono do myślenia osobom odpowiedzialnym za oświetlenie ulic w naszym mieście. Czy znacie podobne przypadki w innych miejscach?