72 rocznica Powstania Warszawskiego
1 sierpnia 1944 r. w zachodniej części Warszawy okupowanej przez Niemcy wybuchło potężne powstanie zbrojne. To było polskie powstanie przeciwko totalitaryzmowi.
Rodziło się ono przez wiele okupacyjnych miesięcy, a zostało rozpoczęte wówczas, kiedy wschodnią część stolicy już zajmowała sowiecka Armia Czerwona, właściwie już nasz sojusznik militarnie współpracujący z koalicją sił Zachodu przeciwko wyniszczającemu świat faszyzmowi.
Trwało ono aż 63 dni, które rozgrywały się na tle wielkiej polityki, zapoczątkowanej jeszcze 1 i 17 września 1939 r.
Obecnie wiemy bezsprzecznie, iż tamto niemiecko-sowieckie sąsiedztwo nad Wisłą miało własne i przeciwstawne cele, lecz w obu przypadkach były one rozbieżne z tęsknotami za upragnioną wolnością i ludzkimi marzeniami warszawiaków. Wiemy jeszcze że nietypowe w tym miejscu i czasie sąsiedztwo było nastawione wyłącznie na wyniszczenie ludności stolicy i wręcz fizyczną zagładę dumnego serca naszego kraju.
Zwłaszcza powstańcy i ówcześni mieszkańcy Warszawy zapamiętali: Niemcy bezwzględnie niszczyli wszystko i chcieli nas wszystkich Polaków zabić, a drudzy – Ruscy – nie chcieli nam pomóc i patrzyli bezczynnie na realizację ludobójczego planu zagłady. My sami, współcześni, jedną stronę karty historii ‘44 zaliczamy do orężnej chwały Warszawy, a drugą traktujemy jako jeden z największych dramatów stolicy Polski.
Po drugiej wojnie światowej nie zawsze było nam wolno, ale od wielu lat już regularnie mielczanie mogą utożsamiać się z Powstaniem Warszawskim, a także ze stolicą Polski (dla niej w latach 1939-1945 zginęło ponad 700 tysięcy warszawiaków, z czego prawie jedna trzecia straciła życie w powstaniu).
Godz. 17.00 w dniu 1 sierpnia to moment przejmującego sygnału, który symbolicznie oznacza, że niegdyś dla stolicy Polski nadeszła godzina „W”, aby warszawiacy chwycili za broń i przejęli miasto w swoje ręce. Zaraz po ogłoszeniu godziny „W” nie było możliwe, aby zdawać sobie sprawę, że to nie będzie krótka akcja. Nie wiedziano zwłaszcza jak wielka będzie ofiara złożona za polską stolicę.
Dla upamiętnienia 72 rocznicy wybuchu Powstania Warszawskiego oraz uczczenia pamięci o żołnierzach i cywilach tragicznie poległych w walce o wolność Warszawy, mielczanie, w tym przedstawiciele władz miasta złożyli wieńce i zapalili znicze na pomniku Armii Krajowej.
72 ROCZNICA WOJENNYCH WYDARZEŃ W MIELCU I OKOLICY
Tym razem w Mielcu dnia wyzwolenia miasta nie obchodzono wyraziście, natomiast cały rocznicowy ciężar przemieścił się do Parku Historycznego „Blizna”. 7 sierpnia tysiące ludzi miały okazję zobaczyć niezliczone przedmioty z uzbrojenia i umundurowania polskich partyzantów oraz żołnierzy sowieckich i niemieckich, a nawet amerykańskich.
Mielczanie też tam pojechali, choćby dlatego, aby zobaczyć fragment rakiety V-2 odkopanej w ubiegłym roku w lasach pod Blizną. Wśród uczestników były także dziesiątki grup specjalizujących sięw rekonstrukcjach historycznych. Ci hobbyści oddają nieocenioną przysługę dla poznania dziejów najnowszych, w tym autentycznej historii naszego powiatu oraz popularnej w naszym regionie partyzanckiej sylwetki pułkownika Aleksandra Rusina „Rusala”.
Na przełomie lipca i sierpnia 1944 roku wszystkie mieleckie placówki Armii Krajowej i Batalionów Chłopskich, działające wspólnie pod rozkazami Konstantego Łubieńskiego, przystąpiły do realizacji rozkazu o wszczęciu akcji „Burza”. Tymczasem do granic powiatu mieleckiego zbliżyły się wojska Armii Czerwonej.
Niemcy pospiesznie opuszczali leśne poligony obszaru Dęba-Mielec oraz silnie zmilitaryzowany rejon Blizna-Pustków z poligonem prób z rakietami V-2, niszcząc zwłaszcza zaplecze techniczne tajnej broni – „Wunderwaffe”. Okupanci niemieccy ewakuowali się także z Mielca, pozostawiając tylko wojsko.
Przyfrontowym ruchom Wehrmachtu przeszkadzała miejscowa partyzantka. Wobec tego, że z lasów na wschód od rzeki Wisłoki tu i tam zaczęły się wychylać zbrojne szpice, Niemcy organizowali obronę Mielca. Do wsparcia pułków piechoty i artylerii ulokowanej wokół lotniska i zakładów lotniczych przybyły z południa dwie silne dywizje pancerne. Pojawiły się też różne wycofywane jednostki, jakich wcześniej tu nie było. Wojska niemieckie naprędce dokonywały przegrupowań swoich sił. W wyniku szybko zmieniających się działań frontowych obronę koncentrowano między Wisłoką a Wisłą.
Wzdłuż lewego brzegu Wisłoki, od Podleszan do Przecławia i dalej, stały czołgi 24 dywizji pancernej i artyleria. Dowództwo niemieckie utworzyło ten pas ogniowy przez ziemię mielecką do Dębicy. Na północy regionu trwały walki o Sandomierz, Tarnobrzeg i Baranów Sandomierski.
W ramach akcji „Burza” ludzie z lasu, czyli polscy partyzanci z Armii Krajowej uczestniczyli z bojcami Krasnoj Armii we wspólnie zorganizowanej akcji szybkiego zajęcia Mielca. Wydarcie miasta z rąk Niemców nastąpiło w wyniku nocnego natarcia przeprowadzonego 5/6 sierpnia 1944 r. Za dnia Mielec już był wolny, a niemieckie wojska pancerne i oddziały piechoty uciekły przez most na Wisłoce.
Pomiędzy wojskami sowieckimi i niemieckimi dochodziło do wymiany ognia, wzajemnie bombardowano pozycje naziemne, zaś w powietrzu zwalczały się samoloty myśliwskie obu stron. Działania powietrzne przeciwko Niemcom nasiliły się po utracie przez nich mieleckiego lotniska, które stało się ważnym przyczółkiem lotnictwa operacyjnego sowieckich wojsk lotniczych. Cudem uratowany zakład lotniczy został włączony do zaplecza frontowego Armii Czerwonej. Natomiast z lewego brzegu miasto Mielec regularnie ostrzeliwano – pociski docierały aż na starówkę.
Najbardziej dokuczliwy był snajper, który strzelał z wieży kościoła w Książnicach. Nękanie mielczan i niszczenie zabudowań miasta ustało dopiero wówczas, kiedy szybkie natarcie oddziałów Armii Czerwonej zepchnęło wojska niemieckie daleko aż za Wisłę. Dopiero w trzeciej dekadzie sierpnia cały powiat mielecki był już wolny, a Niemcy próbowali utworzyć front wzdłuż Wisły.
W Mielcu wiedziano, że w Warszawie wybuchło powstanie i że nie jest łatwo pokonać Niemców. Pomoc walczącym szła już z powietrza, ze zrzutami. Do powstania dołączały grupy ochotników z wielu rejonów Polski, zarówno wyzwolonej jak i jeszcze okupowanej. Wkrótce grupę partyzancką „Hejnał” Mariana Manowskiego, który objął dowództwo tego oddziału po Wojciechu Lisie, dowódca obwodu AK-Mielec Konstanty Łubieński skierował na pomoc walczącej Warszawie.
Mieleccy partyzanci jednak nie dotarli do stolicy i nie wzięli udziału w powstaniu. Podążając wzdłuż Wisły doszli do okolic Zawichostu i tam zostali otoczeni przez sojusznicze oddziały Armii Czerwonej, następnie rozbrojeni i odstawieni do więzienia na zamku w Lublinie. Wkrótce AK-owców z Mielca wsadzono do pociągu towarowego i przetransportowano… do łagru na kazachskim Sybirze. Do Polski wszyscy powrócili dopiero za rok, kiedy wojna już się skończyła.
Edward Michocki – Biuro Promocji i Informacji