Patrz! Na szczytach coś się dzieje?
Coś tam wschodzi, jakaś chmura chyba.
Giewont coś tak inny, czyżby siwieje?
Patrz jakaś dziwna siła krzyż wyrywa!
Co jest? Patrzaj teraz on ciemnieje!
…..
Chóry demońskie na trzy głosy zaśpiewają
Krzykiem wszystkich świata mordów.
Turnie, drzewa …. Wszystkie się chylają.
Siwe szaty biegną pośród stoków,
Dolinami targają, armagedonu krwią zalewają.
Wyją szczyty wilczym powiewem.
Chata trzeszczy suwana w przestrzeni.
Ciemna strona rządzi wtem człowiekiem.
Śwista na grani rykiem czarnych anieli.
Miota siła! Morda diabelska miota drzewem.
Wściekła moc duje w spokój dolin.
Burzy wszystko na swej drodze.
Ego szatańskie wściecze krzykiem trolim
Duszę wyrywa. Serce w trwodze
Porwane w odmęt przerażenia bolim.
Wtem ktosik zawisł pod Giewontem …
Żywota zakończył opętany mrocznym
Gór oddechem. Pchany wiatrem
Przeznaczenia, potopem wietrznym.
Pochłonięty żalu przerażenia odmętem.
…..
Bo to właśnie góry mnie wołają
Chmurami białych pierzyną
W szczytach łoże mi ścielają,
A drzewa te płaczące, to one mi klękają
Bym widoki patrzał … Tak góry mnie kochają.
Przerażone mnie wołają. Człowieka
Wygnanego na przedziwne krainy.
Na tereny, gdzie zawiść ludzka czeka,
Na te smutne i zazdrosne równiny.
A ku mnie wychodzi, smutna halnego ręka.
GRM