Przez wiele lat, tylko jeden kryty basen publiczny służył mieszkańcom Mielca.
Z czasem doszło do tego, że urzędnicy zmniejszyli głębokość basenu z 4.5 m na 1.9 m ze względów oszczędnościowych, burząc pamiętną trampolinę. Po wielu kontrowersjach powstał drugi basen na Smoczce. Mieszkańcy byli dumni z tego obiektu.
Nowoczesny, z wieloma atrakcjami, był powiewem Europy na miarę McDonalda i Tesco. Dziś słyszymy od urzędników, że chcą budować lub remontować obiekt przy ul. Solskiego za kilkadziesiąt milionów złotych. Tymczasem rzeczywistość jest taka, że nasz jedyny czynny basen jest zarządzany, mówiąc delikatnie, po amatorsku.
Z powodu zamknięcia hali, jedyna miejska pływalnia musi pomieścić chętnych z całego miasta i okolic. Wiele rodzin z dziećmi chce w ferie skorzystać z pełnej oferty tej mieleckiej atrakcji. Niestety od wielu miesięcy bufet, restauracja i kręgielnia w budynku stoją zamknięte. Powód? Brak najemcy.
A może brak podstawowej wiedzy o rynku nieruchomości?
Kto odpowiada za tę sytuację?
Może odpowiedzią jest ogłoszony konkurs na dyrektora MOSiRu.