Zakończone zostały poszukiwania Piotra Kijanki. Jego ciało zauważył pracownik elektrowni wodnej i powiadomił policję. Na miejscu działania podjęli krakowscy policjanci oraz służby ratunkowe. Okoliczności śmierci mężczyzny wyjaśni prowadzone w tej sprawie śledztwo.
5 marca około godziny 10:50 pracownik elektrowni wodnej Dąbie na Wiśle powiadomił policję, że na powierzchni rzeki unosi się ciało mężczyzny. Na miejsce skierowano policjantów, straż pożarną i pogotowie ratunkowe.
Strażacy PSP przetransportowali ciało na brzeg. Teren zabezpieczał pluton alarmowy Oddziału Prewencji Policji. Czynności prowadzone przez funkcjonariuszy Wydziału dw. z Przestępczością Przeciwko Życiu i Zdrowiu KMP w Krakowie osobiście nadzorował prokurator z Prokuratury Rejonowej Kraków – Śródmieście Wschód.
Ciało mężczyzny przewieziono do ZMS CM UJ w Krakowie, gdzie 6 marca przeprowadzona została sekcja zwłok. Ustalenia dot. min. odzieży i przedmiotów znalezionych przy zwłokach wskazywały z dużym prawdopodobieństwem, że to ciało zaginionego Piotra Kijanki.
Kwestie przyczyn i okoliczności śmieci Piotra Kijanki bada Prokuratura Rejonowa Kraków – Śródmieście Wschód w prowadzonym śledztwie.
Żona i matka Piotra Kijanki potwierdziły, że ciało znalezione w poniedziałek w Wiśle to zaginiony 34-latek. Przy zwłokach znaleziono dowód osobisty, prawo jazdy i karty kredytowe z nazwiskiem Piotra Kijanki, a także obrączkę i charakterystyczny zegarek. Prokuratura podała wstępne wyniki sekcji zwłok. Biegły ustalił, że przyczyną śmierci mężczyzny było utonięcie.
[youtube https://www.youtube.com/watch?time_continue=2&v=Xi30aFrnBek&w=925&h=520]