„Zoo” to tytuł koncertu – muzycznego spotkania z wyjątkowymi utworami Agnieszki Osieckiej, które Katarzyna Groniec konfrontuje z własną wrażliwością artystyczną.
Czwartkowy wieczór (28 lipca) w Domu Kultury Samorządowego Centrum Kultury upłynął z Katarzyną Groniec. Wokalistka wzięła tym razem na warsztat piosenki Agnieszki Osieckiej i zaprezentowała je w oryginalnych aranżacjach w programie pt. ,,Zoo z piosenkami Agnieszki Osieckiej”.
W programie zaledwie kilka utworów znanych było szerszej publiczności, a i tak z pewnym trudem je rozpoznawaliśmy. Z trudem, ale i zachwytem. Osiecka według Groniec to Osiecka na opak, odmieniona, nowoczesna, a nadal śpiewna, często liryczna.
Obok przebojów takich jak ,,Wielka woda” z repertuaru Maryli Rodowicz, ,,Uciekaj moje serce” Seweryna Krajewskigo, ,,Króliczka” z repertuaru ,,Skaldów”, ,,Nim wstanie dzień” (ballada wykonywana przez Edmunda Fettinga w filmie ,,Prawo i pięść”) artystka wykonała też nieco mniej znane teksty Osieckiej, m.in. ,,Dzikuskę”, ,,Zoo”, ,,Piosenkę o życiu ptasim”, ,,Dance macabre”.
Elementy muzyki elektronicznej, minimalistyczna scenografia i kostiumy, bardzo skąpa choreografia, która pojawiała się powtarzającymi motywami tylko w niektórych wykonaniach, to znaki rozpoznawcze koncertu. Do tego artystka usunęła się w cień w dosłownym sensie tego określenia: jej twarz prawie przez cały koncert była ocieniona.
Na plan pierwszy, obok głównej bohaterki, czyli Osieckiej, wysunęły się wizualne wariacje, które oglądaliśmy na ekranie w głębi sceny. I choć ascetyczna oprawa sceniczna programu była zabiegiem zamierzonym i mającym na celu skupienie się na tekstach Osieckiej, to jednak wielu widzów czuło pewnie rozczarowanie, nie mogąc widzieć twarzy artystki.
Katarzyna Groniec to wybitna wokalistka. Barwa jej głosu, muzykalność, technika wykonawcza, lekkość, z jaką pokonuje najtrudniejsze nawet muzyczne ,,wiraże” – wszystko to plasuje ją w gronie najlepszych. Jak zwykle, tak i w programie ,,Zoo z piosenkami Agnieszki Osieckiej” artystka dodaje wiele od siebie, jeśli chodzi o muzyczną interpretację tekstów autorki.
Groniec chciała zaakcentować inaczej piosenki Osieckiej, bo tylko tak – jak deklaruje przy każdej okazji – potrafi podchodzić do materii, którą bierze na warsztat. Udało jej się to zrobić z wielką muzyczną kulturą, subtelnie i bez manieryzmu.
Sądząc po reakcji widowni, koncert bardzo się podobał. Groniec z całą pewnością ma w Mielcu wielu fanów, ponieważ sala widowiskowa Domu Kultury pękała w szwach, a widzowie reagowali żywo od samego początku, by na koniec burzą oklasków podziękować za koncert.