Mecz SPR Stali Mielec z Mistrzami Polski – PGE VIVE Kielce mógł mieć tylko jednego faworyta, a ten nie zawiódł i zwyciężył w Mielcu 39:28. Dla kielczan było to setne zwycięstwo z rzędu w lidze!
W ostatnim czasie kontuzje są dla zespołu Talanta Dujszebajewa niczym koszmar, gdyż PGE VIVE od dłuższego czasu nie może liczyć na grę w optymalnym składzie. Nie inaczej było i tym razem, gdyż do Mielca nie przyjechali: Dani Dujszebajew, Michał Jurecki, Mariusz Jurkiewicz, Marcin Lijewski, Mateusz Jachlewski i Blaz Janc. Do zdrowia po kilku tygodniowej przerwie powrócił jednak Alex Dujszebajew i była to chyba najlepsza wiadomość dla kielczan przed meczem 24. kolejki PGNiG Superligi i w kontekście sobotniego starcia w Lidze Mistrzów z Motorem Zaporoże.
Stal w pierwszej rundzie w Hali Legionów pokazała, że przed utytułowanym rywalem nie pęka, co potwierdziło się również we wtorkowy wieczór. Oba zespoły grały na bardzo wysokiej intensywności, więc spotkanie od samego początku mogło przypaść do gustu kibicom, tym bardziej, że „Czeczeńcy” nie mięli się czego wstydzić, gdyż grali bez kompleksów i nie odstępowali rywali nawet na krok. PGE VIVE nie potrafiło uzyskać wyraźniej przewagi, a bardzo duża w tym zasługa Gorana Andjelicia, którzy rozgrywał bardzo dobre zawody. Ostatecznie w samej końcówce pierwszej połowy VIVE odskoczyło na cztery bramki i schodziło do szatni przy prowadzeniu 20:16.
Drugie 30. minut było już o wiele mniej emocjonujące, gdyż inicjatywę na parkiecie wyraźnie przejęli Mistrzowie Polski. Pomimo wąskiego składu zmęczenie o wiele bardziej widać było po podopiecznych Michała Przybylskiego i Marcina Basiaka, którzy po niedzielnym zwycięstwie na wyjeździe z Arką Gdynia, do Mielca wrócili w poniedziałek nad ranem, a już we wtorek wybiegli na parkiet rozegrać kolejne spotkanie.
Odbiło się to niestety w drugiej połowie, gdyż kielczanie zaczęli wykorzystywać każdy błąd „Biało-Niebieskich”, a tych w porównaniu do pierwszej połowy było o wiele więcej.
Przewaga PGE VIVE rosła z minuty na minutę, aczkolwiek gospodarze nie spuścili głów i walczyli do samego końca. Po raz kolejny na pochwały zasługuje druga linia, gdyż to ona była najmocniejszą stroną mielczan, a jak pamiętamy jeszcze kilka tygodni wcześniej było wręcz odwrotnie. Trener Michał Przybylski w końcówce dał również szansę najmłodszym zawodnikom takim jak Dawid Rusin, Krystian Witkowski, czy Szymon Krajewski, który na pomeczowej konferencji nie ukrywał, że zespół mógł zejść z boiska z podniesioną głową.
PGE VIVE ostatecznie zwyciężyło 39:28, lecz z każdym kolejnym meczem kibice z coraz większym optymizmem mogą patrzyć na zbliżającą się fazę play-out.
SPR Stal Mielec – PGE VIVE Kielce 28:39 (16:20)
SPR Stal: Andjelić (7/20 – 26 proc.), Wiśniewski (1/13 – 7 proc., Witkowski (0/6) – Dutka 5, Krępa 4, Mochocki 4, Rutkowski 4, Sarajlić 3, Rusin 2, Wypych 2, Kowalczyk 1/1, Krupa 1, Skuciński 1, Wilk 1, Janyst, Krajewski’
Kary: 2 min. (Dutka)
Karne: ½
PGE VIVE: Ivić (6/22 – 27 proc.), Cupara (8/20 – 40 proc.) – Fernandez 8, Kulesz 9, Cindrić 3/1, A. Dujshebaev 4/1, Karalek 1, Moryto 8/1, Aguinagalde 1, Bis 4
Karne: 3/4
Kary: 4 min. (Aguinagalde, Mamić – po 2 min.)