Coraz częściej zamiast ratować życie, strażacy sprzątają drogi. Od kilku lat mnożą się sytuacje, w których jednostki Straży Pożarnej wyjeżdżają do usuwania plam olejowych, substancji ropopochodnych lub niewielkich urwanych gałęzi. Choć każda taka interwencja może potencjalnie poprawić bezpieczeństwo na drodze, coraz więcej osób zadaje pytanie: czy to naprawdę jest rola służb ratunkowych?
Sprzątanie dróg i usuwanie z nich zalegających śmieci to oczywiście rzecz potrzebna, lecz niestety, działania porządkowe nie są zadaniem ratowniczym. Służby ratownicze powinny bowiem podejmować czynności w celu ochrony życia, zdrowia, mienia i środowiska. Mogą także likwidować przyczyny pożarów, klęsk żywiołowych lub innych zagrożeń. Sprzątanie dróg jednak, szczególnie w wypadku gdy nic nie zagraża bezpieczeństwu – to rola zarządcy i jego służb drogowych.
Kiedyś ratownictwo, dziś porządek publiczny?
Głównym zadaniem Straży Pożarnej jest ochrona życia i zdrowia obywateli. Strażacy to nie pracownicy komunalni. Tymczasem coraz częściej wyjeżdżają do zadań, które formalnie należą do zarządców dróg – np. do neutralizacji wycieków płynów eksploatacyjnych – i to nie po kolizjach. Nie byłoby w tym nic szczególnie szokującego, gdyby nie fakt, że niektóre z tych „interwencji” wyglądają na celowo wywołane – tylko po to, by uzasadnić że sprzęt który się otrzymało jest przydatny. W powiecie mieleckim i jego okolicach sporo jest bowiem jednostek, których liczba interwencji znacząco wzrosła przed/po otrzymaniu nowych wozów, a spory odsetek tego wzrostu to działania stricte komunalne. Świadczy to jedynie o tym, że tego typu jednostkom wypadało kupić może inne wozy – wyposażone w polewaczki i zamiatarki. Co gorsza, zdarzają się przypadki, kiedy interwencje te wydają się co najmniej… podejrzane.
– Myślę, że niektóre jednostki mogły celowo wylewać oleje napędowe czy inne substancje na drogi i pobocza, by zwiększyć w swojej jednostce ilość wyjazdów. W ten sposób mogą potem wykazać większą aktywność, a tym samym uzasadnić, że nowy wóz strażacki faktycznie byłby potrzebny. Ktoś powinien się temu przyjrzeć. Mam nadzieję że nikt w takim celu nie podpalił żadnego budynku, chociaż co do pożarów traw nie był bym już taki pewien – argumentuje strażak jednej z OSP w powiecie mieleckim.
Prawo tymczasem nie reguluje tego, kto powinien zajmować się sprzątaniem dróg po kolizjach, jednak z tym nikt dziś nie dyskutuje. Skoro strażacy posiadają do tego środki i podejmują interwencję – często robią to przy tzw. okazji. Chociaż mogliby protestować.
Cele działań ratowniczych – żródło: www.gov.pl
- Poszukiwanie i dotarcie do osób i zwierząt zagrożonych lub poszkodowanych
- Zmniejszenie lub likwidacja zagrożenia dla życia, zdrowia, mienia lub środowiska
- Likwidacja przyczyn pożarów, klęsk żywiołowych lub innych miejscowych zagrożeń
Od czego jest Straż Pożarna i po co to wszystko?
– Jesteśmy od ratowania ludzi, a nie od mycia asfaltu. Wzywają nas do neutralizacji plamy, a później okazuje się, że chodzi o niewielką smugę oleju napędowego rozlanego na prostej drodze, który nie stwarza absolutnie żadnego zagrożenia. Większe zagrożenie stwarza wręcz jej neutralizacja sypkim sorbentem. To działania demoralizujące i niezgodne z ideą OSP. – mówi członek jednej z OSP w naszym regionie.
I cyk, foteczka na facebooka, wyjazd zaliczony. Będzie się można pochwalić statystykami na koniec roku.
Podjęcie i sprawne przeprowadzenie interwencji bazuje wprost na kompetencjach dowódców i ratowników wyjeżdżających na akcje. Nie należy wątpić w ich wiedzę i umiejętności, choć z wielu stron napływają głosy że na tym polu stosunkowo często dochodzi do nadużyć. Najśmieszniejszym jednak faktem jest częsta medialność takiej akcji i chwalenie się wszem i wobec że pojechało się nowym wozem „na kogutach” sprzątać wiejską drogę.
Kiełbasa wyborcza na strażackim wozie?
Nowe wozy bojowe, które w ostatnich latach trafiły do wielu jednostek OSP kosztują często grubo ponad milion złotych za sztukę. Ich zakup często odbywał się tuż przed wyborami, a wręczanie kluczyków z udziałem lokalnych polityków stało się rytuałem wyborczym. Problem w tym, że w wielu przypadkach te pojazdy niezbyt często służą do gaszenia pożarów czy ratownictwa technicznego – tylko właśnie do… sprzątania dróg z oleju czy wożenia notabli na dożynkach.
To nie tylko absurdalne, ale i szkodliwe. Marnuje się środki, sprzęt i potencjał ludzi, którzy przysięgali ratować życie, a nie odgrywać rolę promotora w czyjejś kampanii wyborczej.
Wiele jednostek czuje się zobowiązanych do takich działań, bo „zwiększona aktywność” jest często wręcz wymagana – nikt nie mówi tego wprost, ale w kuluarach sugestie padają często. Kto chce dostać wóz powinien udowodnić że jest potrzebny, podobnie jest z późniejszym zapraszaniem „darczyńców” na spotkania OSP gdzie wypada ich chwalić i pozwalać agitować. Służby ratunkowe to nie miejsce na taką samowolę.
Gdzie są zarządcy dróg i etyka strażaków?
Nie ulega wątpliwości – takie podejście jest nieprofesjonalne, nieekonomiczne i zwyczajnie nieuczciwe wobec tych, którzy traktują swoje powołanie poważnie. Mieszkańcy powinni wiedzieć, że za tą interwencyjną fikcją stoją realne konsekwencje. Sprzęt się zużywa, ludzie się wypalają, a podatnik płaci za rzeczy które nie powinny mieć miejsca.

– Obraz wygenerowany przez sztuczną inteligencję
Dziś myją asfalt, jutro będą chronić ludność cywilną.
Nowa ustawa o ochronie ludności i obronie cywilnej daje strażakom nowe, poważne obowiązki – m.in. przygotowanie schronów, udział w systemach alarmowania i działania na wypadek wojny. Tymczasem wciąż wzywa się ich do sprzątania plam oleju czy gałęzi. To nie ich rola. Jeśli mają być gotowi pomagać nam w sytuacjach kryzysowych, trzeba im w końcu dać robić to, do czego są szkoleni.
Dlaczego więc jednostki KSRG wykonują czynności usuwania szkód a ubezpieczyciel gromadzi zyski?
Polisa OC obejmuje bowiem odpowiedzialność z tytułu wyrządzenia szkody w eksploatacji pojazdu. Za dowolny samochód osobowy (bez znaczenia czy za 500 000 czy 5 000 PLN) suma gwarancyjna OC dla szkód majątkowych to 6 milionów PLN i dotyczy tylko jednego zdarzenia drogowego. Może najwyższy czas pójść po rozum do głowy i zacząć realizować obowiązki zarządcy drogi a następnie wystawiać faktury za usuwanie szkód powodowanych przez pojazdy na naszych drogach?
Zgodnie z prawem, utrzymanie czystości i bezpieczeństwa na drodze to obowiązek zarządcy – gminy, powiatu lub miasta. To te podmioty powinny mieć odpowiednie służby drogowe lub podpisane umowy z firmami, które neutralizują zagrożenia. W praktyce jednak – gdy „nie ma komu” – telefon trafia do strażaków.
Jeśli zarządca nie potrafi zadbać o drogi w sposób systemowy, to niech nie zrzuca odpowiedzialności na tych, którzy mają ratować życie. Bo dziś jeszcze myją asfalt. A jutro, gdy będzie naprawdę potrzeba… mogą nie zdążyć lub może ich już nie być – bo strażak z powołania to nie sprzątaczka.