Wujek Google podaje, że japońskie Koleje Dużych Prędkości są w stanie osiągać prędkość ponad 320 km/h niemal na wszystkich głównych szlakach kolejowych kraju. W ten sposób biją na głowę niemieckie ICE, francuskie TGV bądź hiszpańskie AVE.
Warto wiedzieć, że otwarta w 1964 roku linia Kolei Dużych Prędkości z Tokio do Osaki, jest pierwszą na świecie, łącząc wówczas dwa największe ośrodki przemysłowe kraju oddalone od siebie 500 km. Została nazwana „Shinkansen”, co później zaczęto odnosić do całości systemu superszybkich pociągów japońskich. Każda nitka Shinkansenu na swoją nazwę związaną z prefekturą (odpowiednikiem województwa) w tym kraju.
Niestety ceny przejazdów japońskimi superexpresami są dość wysokie. Z tego powodu Japoński Przewoźnik oferuje podróżnym wykupienie JR PASS, co pozwala na nielimitowane przejazdy Kolejami Wysokich Prędkości w całym kraju. W klasie drugiej karnet tygodniowy kosztuje 1300 zł, natomiast w pierwszej już ponad 1900 zł. Natomiast karnet trzytygodniowy kosztuje kolejno:2700 zł (II klasa), 3800 zł (I klasa).
Moje zainteresowania Azją i jej kulturą rozpoczęły się w 2005 roku, kiedy polski pianista dr Rafał Blechacz zwyciężył bezkonkurencyjnie w Konkursie Chopinowskim. Wówczas pojechałem z delegacją lokalnej Szkoły Muzycznej do Warszawy, słuchać gry uczestników organizowanego co 5 lat wydarzenia. Grało wówczas dwóch Polaków, Japończyk oraz Koreańczyk. Poziom wykonawstwa muzyki geniusza z Żelazowej Woli był bardzo wysoki. W wykonawstwie Azjatów najbardziej uderzyły mnie liryczność narracji prowadzonej przez Japończyka, który dotarł do finału konkursu oraz budząca podziw wirtuozeria Koreańczyka w dynamice pianissimo. Zdumiony niezwykłą sprawnością techniczną i liryzmem pianistów azjatyckich, zapoznałem się z interpretacjami muzyki Chopina laureatów poprzednich edycji Konkursu pochodzących z Dalekiego Wschodu. Pojawiło się wówczas marzenie, aby w przyszłości polecieć do Chin, Japonii, Korei Południowej dla zasmakowania tamtejszej kultury pianistycznej, bądź wziąć udział u Konkursie Pianistycznym w Azji.
Jednocześnie zaciekawiła mnie sprawa azjatyckich kolei. Nie zdawałem sobie wówczas sprawy, że pociągi zagraniczne mogą osiągać tak zawrotne prędkości. Po jednej z kolejnych edycji Konkursu Chopinowskiego zapragnąłem polecieć do Japonii na koncert Pana Rafała Blechacza. W poprzednich artykułach wspominałem, że w Tokio odbył się pianistyczny „Wielki Tydzień”. Wówczas w ciągu 5 dni na estradach Suntory Hall, Metropolitan City Theatre, w salach koncertowych Yokohamy oraz Osaki wystąpiło kilku zwycięzców poprzednich edycji Konkursu Chopinowskiego z towarzyszeniem orkiestr symfonicznych. Do Jokohamy nie sposób dolecieć z Tokio, gdyż są to metropolie niemal sąsiadujące ze sobą. Stwierdziłem, że najlepszą metodą będzie wsiąść do metra dla pokonania odcinka 35 km z miasta do miasta w kilka minut. Natomiast poza lotem z Tokio, do Osaki można dojechać także Shinkansenem (500km). Rozwijający prędkość ponad 300 km/h superekspres stwarza także możliwość podziwiania najwyższej góry-wulkanu Japonii – Fudżi; który znajduje się na trasie przejazdu pociągu do Osaki. Jazda z prędkością ponad 300 km/h stwarza ludziom niezwykłą przyjemność. Wywołuje gwałtowne emocje, wprowadza element strachu, stresu oraz zatyka uszy. Poruszanie się z tak zawrotną prędkością ułatwia także życie codzienne w tak dobrze rozwiniętym komunikacyjnie kraju.
Trzeba przyznać, że nasze polskie koleje pod względem infrastrukturalnym przeszły same siebie. Podróż na wielu krajowych odcinkach skróciła się czasowo nawet o połowę. Dobrze, że po naszych torach jeździ Pendolino, dzięki czemu z Rzeszowa do Gdańska można dojechać w kilka godzin. Szkoda że promocje szybko się kończą, na studencki budżet regularne ceny powalają.
Być może już w przyszłym roku uda mi się polecieć do Japonii. Chciałbym przejechać się tamtejszymi superszybkimi kolejami oraz wybrać się na koncert muzyczny do prestiżowych sal koncertowych kraju. Wiem, że marzenia się spełniają.
Do zobaczenia na podróżniczych szlakach!
Michał Gawle 10.05.2024