W pobliżu miejscowej elektrowni wędkarze zaobserwowali nawet kilkanaście ton martwych ryb.
Sprawą zajmują się m.in. WIOŚ i policja.
Woda wyrzuca na brzeg nawet kilkunastokilowe sandacze i sumy. Ptaki wodne na nich żerują, a ludzie je zbierają – podają świętokrzyskie portale.
Śnięte ryby zauważono po południu w poniedziałek w około trzykilometrowym kanale, do którego elektrownia odprowadza wodę chłodzącą bloki energetyczne.
Wędkarze podejrzewają, że związek ze śniętymi rybami może mieć elektrownia. – Możliwe, że do kanału spuszczono zbyt gorącą wodę i podusiły się albo doznały szoku termicznego. Możliwe też, że woda została skażona substancjami chemicznymi.
Wstępne wyniki nie wskazują na jej zanieczyszczenie, a podstawowe parametry nie odbiegały od tych normalnych. Co też na razie uniemożliwia wskazanie sprawcy lub przyczyny.
Dlaczego doszło do takiej katastrofy? WIOŚ wymienia dwa możliwe powody.
Pierwszy jest taki, że z wyższych, pokrytych lodem na całej szerokości odcinków Wisły spłynęły śnięte ryby.
W efekcie tzw. przyduchy dochodzi do braku tlenu w wodzie.
Drugi możliwy powód to właśnie wystąpienie różnicy temperatur – spowodowanej z jednej strony ostatnimi mrozami, a z drugiej podwyższoną temperaturą wód pochłodniczych.
W elektrowni przypuszczają, że do przyduchy mogło dojść w związku z ostatnimi mrozami i bardzo niskim stanem Wisły.
Wędkarze wspominają także że poziom wody w Wiśle po letniej suszy nie podniósł się. Jesień była zbyt sucha, a ostatnie niskie temperatury powodowały głębokie zamarzanie wody.
DO WSZYSTKICH WĘDKARZY I NIE TYLKO
Zwracam się do Okręgowych Związków Wędkarskich, lokalnych mediów oraz wszystkich, którzy w jakikolwiek sposób mogą pomóc w ustalaniu sprawcy katastrofy ekologicznej w tak zwanym ciepłym kanale w Połańcu
– NIE WOLNO NAM ODPUŚCIĆ TEJ SPRAWY !
Najstarsi wędkarze nie pamiętają, aby na tym odcinku tonami spływały śnięte ryby.
Dbanie o przyrodę to nasz wspólny obowiązek.
Zróbmy wszystko aby sprawa nie rozeszła się po kościach, a winny poniósł konsekwencje.
ROBACZEK MIELECKI