Jak zwykle szwankuje temat zimowego utrzymania dróg w powiecie mieleckim.
Dlaczego tak się dzieje, że służby drogowe wyjeżdżają z bazy dopiero około godziny 6-tej rano? Robią tak chyba po to żeby ich praca była widoczna na drodze dla zmierzających do pracy, szkoły i innych kierowców, bo z dbaniem o bezpieczeństwo i stan dróg ma to wspólnego niewiele…
Dajmy przykład wczorajszego dnia, gdzie już o 23.30 zaczął intensywnie sypać grad, temperatura powietrza powoli z 2 stopni Celcjusza zaczęła się obniżać i rano na jezdni i chodnikach utworzyły się ślizgawki. Idealny stan dla zakładów mechaniki pojazdowej – żniwo będzie ogromne a wina przecież kierowców – nie przystosowali prędkości do warunków panujących na drodze…
Jak to się w ogóle ma do zawartych umów z wykonawcami, którzy wygrali przetargi na utrzymanie dróg powiatowych? Chyba z uwagi na cięcie kosztów nie dostają zleceń na to, żeby użytkownikom tych dróg jeździło się bezpiecznie.
Czy tak mają nam służyć służby utrzymania dróg w Powiecie? Czyż ich zadaniem ustawowym nie jest utrzymanie powiatowych obiektów i urządzeń użyteczności publicznej i zagwarantowanie porządku publicznego i bezpieczeństwa obywateli? Jako podrzędny użytkownik dróg stałam już dwukrotnie tej zimy na przecławskiej górce za ciągiem samochodów na czele których u szczytu stał TIR, a dzisiaj nawet bezpośrednio za nim.
Wrażenia niezapomniane, kiedy ciężarówka przede mną balansuje na górce raz w górę i raz w dół, a za mną sznur samochodów. Co mogłam zrobić oprócz oddania się opatrzności Bożej Najświętszej Maryi Panny z Parafii w Przecławiu, która zatroskana codziennie spogląda na tę górkę…
Władzom powiatu życzę spokojnych snów – przecież do południa śnieg stopnieje!
Mieszkanka Mielca
(imię i nazwisko znane Redakcji)