Bartosz Kowalczyk od kilku lat regularnie reprezentował barwy naszego kraju w kategoriach młodzieżowych, lecz w końcu nadszedł długo oczekiwany i wymarzony moment, jakim bez wątpienia był debiut w seniorskiej Reprezentacji Polski. Środkowy rozgrywający zdobył w meczu z Japonią dwie bramki, a po zakończeniu spotkania usłyszał wiele ciepłych słów po swoim występie, gdyż debiut w kadrze Bartek zdecydowanie może zaliczyć na plus.
Inauguracja turnieju 4 Nations Cup 2018 przyniosła wiele emocji. W Opolu obejrzeliśmy dobre widowisko, starcie dwóch odmiennych stylów gry, a o wygranej zadecydowała seria rzutów karnych. W niej Polacy okazali się lepsi od Japonii. W regulaminowym czasie gry padł remis po 25.
Spotkanie debiutanckim trafieniem dla reprezentacji Polski otworzył Denis Szczęsny, pierwszą piłkę lecącą w jego stronę odbił też Mateusz Kornecki. Biało-Czerwoni dobrze weszli w mecz. Efektem czego po pięciu minutach prowadzili 3:1.
Dobra passa nie trwała jednak długo, bowiem podopieczni trenera Przybeckiego na osiem minut zacięli się w ataku, a goście w tym czasie eksponowali swoje atuty. Japończycy imponowali przede wszystkim spokojem, zespołowością; każda akcja Azjatów kreowana była za pomocą dużej liczby podań, zmian pozycji czy kierunku gry. W ten sposób zdobyli pięć bramek z rzędu i wypracowali sobie trzy trafienia zaliczki (6:3).
Polacy nie spuścili jednak głów. Wskazówki trenera Przybeckiego podziałały i wkrótce tablica wyników znów wskazywała remis (7:7, 19.min.). Polacy pozwalali sobie na coraz więcej, ozdobą spotkania była bramka duetu skrzydłowych – Przemysław Krajewski w locie asystował Arkadiuszowi Morycie, który, także w powietrzu, wykończył akcję. Końcówka pierwszej partii znów należała jednak do przyjezdnych. Japończycy na przerwę schodzili mając dwie bramki przewagi (13:11).
Trener Przybecki odważnie rotował składem. Już w trakcie pierwszych 30. minut na parkiecie pojawili się niemal wszyscy z 18-osobowej kadry Polaków. Swojego pierwszego gola dla reprezentacji w debiucie zdobył także Bartosz Kowalczyk.
Po zmianie stron pierwszy raz między słupkami pojawił się zaś kapitan Biało-Czerwonych oraz zawodnik miejscowej Gwardii – Adam Malcher – i od razu zatrzymał rzut karny rywali! Po chwili Japończycy i tak osiągnęli jednak najwyższą w meczu, bo już czterobramkową, przewagę (19:15). Do końca pozostał kwadrans.
Dwoił się i troił Arkadiusz Moryto. Sprintami wyłuskiwał piłkę z rąk rywali, wykańczał wrzutki, nie mylił się z siódmego metra. Był najskuteczniejszym z Polaków, zdobył osiem bramek. Ponadto, Biało-Czerwoni rywalom przeciwstawiali się silną obroną, wykorzystaniem lepszych warunków fizycznych oraz ważnymi interwencjami Mateusza Korneckiego. Odrobienie strat było w dużej mierze jego zasługą.
Do zdystansowania dobrze dysponowanych fizycznie i zdyscyplinowanych do granic możliwości Japończyków to jednak nie wystarczyło. Mecz toczył się na styku. Po 60 minutach lepszego nie udało się wyłonić (25:25).
Decydującą wojnę nerwów w rzutach karnych wygrali Polacy. Zwycięstwo przypłacili jednak kontuzją Przemysława Krajewskiego, której skrzydłowy doznał w trakcie drugiej połowy. Do końca spotkania nie pojawił się już na parkiecie. W sobotę Polacy zagrają w finale imprezy.
POLSKA – JAPONIA 25:25 k. 4:3 (11:13)
Polska: Malcher, Kornecki – Czuwara, Daszek 1, Gębala, Kondratiuk, Krajewski 1, Kowalczyk 2, Moryto 8, Olejniczak, Paczkowski 2, Przybylski 2, Przytuła, Salacz, Sićko 1, Syprzak 4, Szczęsny 4, Szpera.
Japonia: Kai, Kubo, Sasaki – Agaire 4, Baig 1, Doi 2, Higashinagahama 1, Kadoyama, Kasahara 1, Miyazaki 2, Motoki 1, Narita, Okamoto, Shida 3, Sugioka, Tamakawa 1, Tokuda 2, Watanabe 2, Yoshino 5.
żródło: zprp.pl